Spider-man: Poprzez Multiversum to sequel filmu Spider-man: Universum, nominowanego do dwóch Oskarów, z końcówki 2018 roku. Kontynuacja przez zaledwie kilka dni od premiery zdążyła zarobić na świecie ponad 200 milionów dolarów. To większa połowa zarobków z pierwszej części.

Na początku przypomnę, że pierwsza część opowiada o Milesie Moralesie, który po ukąszeniu przez radioaktywnego pająka musi szybko nauczyć się korzystać ze swoich mocy, aby zapobiec końcu świata spowodowanym przez maszynę Kingpina. Pomagają mu przy tym superbohaterowie o pajęczych mocach z innych wymiarów.

Druga część przedstawia jak trudne dla Milesa jest prowadzenie podwójnego życia, jako nastolatek i superbohater jednocześnie. W chwili zawahania odwiedza go stara przyjaciółka, Gwen i razem szykują się na podróż pomiędzy wymiarami, aby schwytać złoczyńcę o imieniu Spot.

Zazwyczaj sequele do dobrych filmów są słabe, ale, jak się okazało, nie w tym przypadku. Zarówno pierwsza jak i druga część dostarcza dużą dawkę adrenaliny. Prawie cały czas film zostawia nas w niewiedzy i napięciu. Akcja jest bardzo dynamiczna – gdy przegapimy choćby jedną minutę filmu nie będziemy wiedzieć, o co chodzi. W scenach z walką oczy czasem nie wiedzą, za czym podążyć. Jedyne, czego tam brakowało to więcej żartów i elementów komediowych. To sprawiło, że film jest bardziej mroczny i trudniej zrozumieć jego fabułę. Ponadto, trwa więcej niż 2 godziny co wywołuje mętlik w głowie i chęć oglądnięcia go drugi raz z rzędu, bez zwracania uwagi na rysunki czy poboczne wątki. Nie można zapomnieć o animacji – widać, że twórcy naprawdę włożyli w to nie tylko dużo pracy, ale także serca. Animatorzy naciskali na to, aby produkcja była na wzór komiksu, co od premiery pierwszej części zapoczątkowało nowy trend wśród filmów – już nawet DreamWorks i Disney mają coraz więcej produkcji inspirowane tym stylem, na przykład Wish czy The Bad Guys.

By admin

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *